W pasie przygranicznym z Białorusią nie jest już bardziej niebezpiecznie niż w Ukrainie, która od 128 dniach jest bombardowana i atakowana przez wojska Rosyjskie. Rząd PiS długo analizował sytuację i ocenił, że dopiero dzisiaj, po 128 dniach mordowania ukraińskich żołnierzy, kobiet i dzieci sytuacja na granicy z Białorusią jest mniej niebezpieczna.
Zaznaczyć należy, że co prawda przy granicy z Białorusią nie wybuchały bomby, nie strzelano do nikogo ani nie bombardowano żadnych terenów, czasem ktoś rzucił kamykiem w jakiegoś pogranicznika, to dla Rządu PiS trzeba było aż 128 dni rozlewu ukraińskiej krwi by przyznać, że przy granicy jest bezpiecznie.
30 czerwca 2022 w tej sprawie zabrał głos Prezydent Andrzej Duda, znany z tego, że lubi Leśne Ruchadło, a także z tego, że ułaskawił od wyroków skazujących za przestępstwa Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, ale także pedofila i seksowną handlarkę mefedronem, stwierdził on w Madrycie po szczycie NATO, że ze strony Białorusi nie ma żadnego zagrożenia.
Wypowiedzi Prezydenta przysłuchiwał się za jego plecami twórca Płotu Błaszczaka, czyli wicepremier Mariusz Błaszczak. Jego największe w karierze dzieło, czyli Płot, jest już na ukończeniu bo z 186 kilometrów stoi już 170. Zakaz przebywania w tej groźniejszej od wojny w Ukrainie strefie obowiązuje tylko w odległości 200 metrów od Płotu. Ma to związek z kończeniem prac.
Zakaz w tym pasie od piątku wprowadził wojewoda na podstawie przepisu z ustawy o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. MSWiA i Straż Graniczna tłumaczą, że jest on potrzebny ze względu na budowę bariery elektronicznej. Składają się na nią m.in. kamery i czujniki ruchu. Perymetria zabezpieczy 202 km i ma być gotowa do połowy września. W woj. lubelskim, gdzie granica przebiega po rzece Bug i prace nie są prowadzone, takich ograniczeń nie ma.
Z rozporządzenia wojewody podlaskiego wynika, że pas granicy objęty zakazem zbliżania się na odległość 200 metrów ma 203,5 km długości. Przebiega od styku granic Polski, Białorusi i Litwy do znaku granicznego nr 498 oraz od północnego brzegu Bugu do znaku nr 444. Za złamanie zakazu grozi mandat.
Do sprawy będziemy wracać.