piątek 24 marca 2023

NA CZASIE:

Poprzednie
Następne

Pisowska policja żąda karania za noszenie koszulki z napisem Jeb** PiS. Asesor Sądowy Karolina Kiejnich-Kruk w pierwszej instancji uznaje winę aktywisty.

2164 odsłon

Reklama #11

Reklama #12

Reklama #12

Sąd Rejonowy w Jarocinie poparł miejscową policję, która postanowiła ukarać mandatami Janusza Ziętkiewicza za noszenie koszulki z napisem “J***ć PiS” oraz umieszczenie tego napisu na swoim samochodzie. Jak dosnosi Wyborcza.pl zarówno ukarany i jego mecenas zapowiadają apelację.

Wyborcza podaje, że 65-letni Janusz Ziętkiewicz (życzy sobie, by publikować jego imię i nazwisko) stanął przed Sądem Rejonowym w Jarocinie, bo odmówił przyjęcia dwóch 50-złotowych mandatów za napisy “J***ć PiS” na koszulce i samochodzie. Policja skierowała sprawę do sądu. – To polityczne prześladowanie – uważa.

Jak relacjonuje portal na rozprawę 25 listopada 2022 pan Janusz przyszedł w koszulce z tęczą i z tym samym napisem. Ochrona sądu początkowo nie chciała wpuszczać ani publiczności, ani dziennikarzy.

Zaskoczony tym był mecenas Robert Kornalewicz, broniący obwinionego pro bono. Adwokat zwracał uwagę, że sprawa jest jawna.
Ostatecznie prowadząca sprawę asesorka sądowa Karolina Kiejnich-Kruk zgodziła się na ich udział. Nie zabroniła też panu Januszowi występować na rozprawie w koszulce z napisem “J***ć PiS”. 

Policję w tym procesie karnym reprezentuje st. asp. Grzegorz Kaźmierczak i chociaż zapewniał on, że funkcjonariuszom nie chodziło o ograniczanie prawa do krytyki politycznej, tylko “o używanie słów nieprzyzwoitych”, co jest penalizowane z art. 141 Kodeksu wykroczeń, to opinia publiczna i czytelnicy, którzy zwrócili naszej redakcji uwagę na te sytuację, mają wielkie wątpliwości czy takie zachowanie policjantów nie świadczy o tym, że są bardziej pisowską policją, czy jak to złośliwie nazywają nasi czytelnicy – pisolicją – niż formacją Policji przez duże P.

Każdy może mieć swoje poglądy i je wyrażać, ale jest przepis, który to normuje, nakazując przestrzeganie pewnych norm etycznych i moralnych – mówił. Twierdził, że obnoszenie się z takim napisem “zachęca młodzież do używania wulgarnych słów”. Powoływał się na wypowiedź językoznawcy, prof. Jerzego Bralczyka, który słowo j***ć uznał za jedno z pięciu podstawowych słów wulgarnych w języku polskim – mówił Grzegorz Kaźmierczak.

W sądzie Janusz Ziętkiewicz wyjaśniał, że napis na koszulce i samochodzie to jego forma protestu wobec rządu. Chodzi w niej po Jarocinie od kilku lat, “odkąd PiS przejął w kraju władzę”. Najpierw na koszulce miał tylko osiem gwiazd, ale ponieważ sytuacja w kraju stawała się coraz gorsza pod względem swobód obywatelskich, a wiele osób pytało go, co to znaczy, więc zaczął używać nieocenzurowanego napisu. – Chciałem by mój protest wybrzmiał dosłownie – tłumaczył. Jak twierdzi, nikt go z tego powodu nie ścigał. Wiele razy spotykał patrole policji czy radiowozy, które na to nie reagowały. 

Wyborcza relacjonuje proces.

Problemy Janusza Zietkiewicza zaczęły się dopiero po tym, jak 27 czerwca pojawił się w tej koszulce na odsłonięciu pomnika Jana Szyszki w Jarocinie. W sądzie pan Janusz nazwał pomnik “samowolą budowlaną”. Twierdził, że prowadził tam niemy protest przeciw rządowi oraz “szkodnikowi środowiska naturalnego”, jakim jego zdaniem był minister Szyszko. – Stałem cicho, otoczony kordonem policjantów. Gdy wracałem przez park, podszedł do mnie patrol. Policjanci z ubolewaniem zażądali, żebym się wylegitymował. Tłumaczyli, że dostali taki rozkaz – zeznawał. 

Jarocinianin podał im dokumenty. Po spisaniu został puszczony bez słowa. Po kilku tygodniach dostał wezwanie na komendę. Żądano wyjaśnień i chciano mu wręczyć mandat, ale odmówił jego przyjęcia, jak i składania wyjaśnień. W tym samym czasie inna policjantka chciała mu wręczyć kolejny mandat – za ten sam napis na samochodzie, którym przyjechał pod komendę. Odmówił przyjęcia również tego mandatu. 

Na początku listopada otrzymał z sądu wyrok, wydany bez jego udziału w rozprawie, w trybie nakazowym zapłaty 130 zł: za koszulkę i samochód po 50 zł oraz 30 zł za koszty sądowe. Napisał więc odwołanie.  

Wyjaśniam pochodzenie słowa “jebać”, które w staropolskim języku znaczyło “bić”. – Dlaczego policja mnie nie zatrzymała, ani nie poinstruowała podczas odsłonięcia pomnika, tylko wiele tygodni później?

To, że noszę taki napis, nie oznacza, że jestem człowiekiem niekulturalnym i lubię używać wulgarne słowa. To słowo określające obecny rząd. Protest przeciw bucie, arogancji, skłócaniu narodu i ograniczaniu wolności słowa przez rząd. Nie zgadzam się z tym. To jest mój indywidualny protest – podkreślał.

Adwokat Roman Kornalewicz w mowie końcowej bronił swojego klienta


-Nie chodzi tu o używanie wątpliwych słów. Chodzi o wolność słowa, wolność wyrażania poglądów politycznych, a przede wszystkim prawo do wyrażania ostrego sprzeciwu wobec władzy, która, jak stwierdzają w wyrokach sądy powszechne, narusza prawo i pozostaje w tym bezkarna. Chodzi o odpowiedź na pytanie, czy obywatel może wyrażać swój sprzeciw w takiej formule.

Język ewoluuje i zaczynamy niektóre słowa akceptować w przestrzeni publicznej – mówił. Zacytował wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu z września 2018 roku: “wulgaryzmy stały się tak powszechne, iż można zwątpić w sens kryminalizacji ich używania”.

– W pewnych warunkach takie zachowanie może być uznane za nieszkodliwe. Ma to miejsce, kiedy obywatel sprzeciwia się władzy, która narusza przepisy prawa i pozostaje bezkarna. Proszę sąd, by nie traktował Janusza Ziętkiewicza jak pospolitego przestępcę, tylko prodemokratycznego aktywistę, broniącego swobód obywatelskich.

Przyuczająca się do zawodu Sędziego asesorka orzeka o winie aktywisty

Asesorka sądowa Karolina Kiejnich-Kruk zgodziła się z argumentacją pisowskiej policji i uznała protestującego za winnego. Zmniejszyła jemu jednak mandat karny z 200 do 50 zł, zwalniając również z kosztów sądowych. 

W ustnym uzasadnieniu powoływała się “na kulturę i szacunek do języka polskiego” oraz ochronę dzieci czy młodzieży przed wulgaryzmem. 

Spraw o używanie wulgaryzmów jest bardzo wiele. – Nie ma tygodnia, by takiej nie było. Zwracam uwagę, że nie ma sprzeciwu społecznego wobec karania za wulgaryzmy pospolitych przestępców. Podkreślam, że nieposłuszeństwo obywatelskie wiąże się z gotowością poniesienia kary za ten sprzeciw.

Moim zdaniem sąd nie może być pobłażliwy dla osób, które używają takich słów w kontekście politycznym. Nie chcemy chyba doprowadzić do sytuacji, że bezprawiem odpowiadamy na bezprawie. W jakim kierunku to zmierza? Jeśli taka agresja słowna staje się normą, to czy następna będzie agresja fizyczna? – pytała filozoficznie ucząca się do zawodu Sędziego asesorka.

Będzie apelacja

Po rozprawie Janusz Ziętkiewicz zapowiedział apelację. – Ten wyrok jest niesprawiedliwy, napisany pod dyktando władz – twierdzi. Dodał, że nie spodziewał się wygranej w jarocińskim sądzie. 

– Jestem oczywiście za tym, by protesty odbywały się z klasą, bez używania wątpliwych etycznie słów. Uważam jednak, że w tym konkretnym przypadku pan Janusz, czyniąc to w szczytnym celu, nie powinien zostać ukarany mandatem – powiedział mediom pełnomocnik.

Do sprawy będziemy wracać.

Źródło: wyborcza.pl, zdjęcie: wyborcza.pl

Co sądzisz na ten temat?
+1
12
+1
22
+1
12
+1
22
+1
35
+1
11
+1
23

3 komentarzy “Pisowska policja żąda karania za noszenie koszulki z napisem Jeb** PiS. Asesor Sądowy Karolina Kiejnich-Kruk w pierwszej instancji uznaje winę aktywisty.”

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Powiązanie artykuły

Policyjna fikcja walki z hejtem – groźba wtargnięcia do firmy i zajebania pracowników to nie groźba karalna tylko dopuszczalna krytyka

Siewcy Hejtu. Sędzia Witold Jakimko: Kradzież tożsamości, danych osobowych i wizerunku jest legalna jeśli…

Koszty zastępstwa procesowego w 2023 roku

Kokaina na komendzie policji? Sędzia Magdalena Gabriel: znikoma szkodliwość społeczna, umarzamy

Siewcy Hejtu – Sądy: wpis na Gowork “Tak pracują bandyci i złodzieje” nie zniesławia firmy

Prokuratura znów przegrała. Barbara Kurdej-Szatan nie znieważyła Straży Granicznej. Została fałszywie oskarżona.

Patologie sądownictwa. Tylko 67 tysięcy odszkodowania za niesłuszny areszt. Pokrzywdzony przez Sędziów i Prokuraturę dostał połowę tego o co walczył.

Tłum tchórzy, wataha psów, antypolskie zachowania – Sędzia Anna Borkowska w sprawie Frasyniuka uznaje za dozwoloną krytykę funkcjonariuszy

Proces Zbigniewa Stonogi o 186 znieważeń – potwierdziły się plotki o odmowie dostępu do adwokata: rozprawa odroczona

Poprzednie
Następne

21.2K odsłon

Sędzia Ewa Barnaszewska: Dziennikarze nie muszą weryfikować prawdziwości zarzutów anonimowych czytelników i forumowiczów u źródła

Była Prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, a obecnie Sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu wydała przełomowy dla dziennikarzy wyrok. Chodzi o wyrok sygn. akt I AGa 126/21 dotyczący oddalenia apelacji firmy, o której dziennikarze opublikowali artykuł zawierający nieprawdziwe zarzuty. Sąd I Instancji co prawda potwierdził, że zarzuty wyłudzania pieniędzy na połączenia premium się nie potwierdziły, ale uznał, że nie doszło do naruszeń dóbr osobistych firmy. Na apelację odpowiedziała Ewa Barnaszewska i jest to świetny wyrok dla mediów – nie trzeba zawracać sobie głowy weryfikowaniem prawdziwości zarzutów anonimowych czytelników u źródła. Wyrok jest prawomocny.

Zanim jednak przejdziemy do tego wspaniałego wyroku warto zwrócić uwagę czytelników na stwierdzenie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który sporządziła bohaterka dzisiejszego artykułu:

Należy mieć jednak na uwadze, że w orzecznictwie nierzadkim zjawiskiem jest powstanie dwóch sprzecznych ze sobą linii orzeczniczych. Co więcej, nie stanowi naruszenia prawa wydanie orzeczenia sądowego sprzecznego z występującą linią orzeczniczą.

Mając tę mądrość podkreśloną oddajmy głos Sędzi Ewa Barnaszewskiej, która powagą własnego nazwiska i w imieniu Rzeczpospolitej osądziła:

Choć Sąd Apelacyjny upatruje pewnej nierzetelności dziennikarskiej w zachowaniu autora publikacji zamieszczonej na łamach strony internetowej (…) , bowiem próba kontaktu z przedstawicielem strony powodowej w celu weryfikacji prawdziwości otrzymanych informacji została ograniczona jedynie do jednego, nieodebranego telefonu oraz nie zweryfikowano informacji o wysokości opłat naliczanych przy nawiązywaniu połączenia telefonicznego ze stroną pozwaną, to uchybienie takie artykułowi 12 p.p. nie jest wystarczające do stwierdzenia naruszenia dóbr osobistych powoda. Zamieszczone przez pozwanych treści nie mają bowiem charakteru stanowczego wywodu pochodzącego bezpośrednio od dziennikarza, a stanowią przekaz czytelnika.

Zgodnie natomiast z art. 15 ust. 2 p.p. dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy danych umożliwiających identyfikację autora zacytowanej wypowiedzi.

Dodatkowo Sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Ewa Barnaszewska tak osądziła treść apelacji zniesławionej przez dziennikarzy firmy:

Zdecydowana większość zarzutów powoda odnosiła się do rzekomego naruszenia przez Sąd I instancji przepisów postępowania, polegającego na nieuwzględnieniu przy orzekaniu określonych orzeczeń w przedmiocie dóbr osobistych wydanych przez inne sądy.

Po pierwsze wskazania wymaga, że w polskim systemie prawnym nie występuje pojęcie precedensu. Oznacza to, że każdy sąd orzekający może rozstrzygnąć sprawę wedle swojego przekonania, po dokonaniu prawidłowej oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego i w granicach obowiązującego prawa.

Rozstrzygnięcia poczynione przez inne sądy mogą pełnić funkcje jedynie pomocnicze, a jeśli wykształciła się linia orzecznicza, może być ona podstawą do dokonania przez sąd określonej interpretacji przepisu lub stanu faktycznego, o ile mieści się to w granicach swobody orzekania.

Należy mieć jednak na uwadze, że w orzecznictwie nierzadkim zjawiskiem jest powstanie dwóch sprzecznych ze sobą linii orzeczniczych. Co więcej, nie stanowi naruszenia prawa wydanie orzeczenia sądowego sprzecznego z występującą linią orzeczniczą.

Instytucja związania sądu orzekającego orzeczeniem innego sądu nie ma zastosowania w niniejszej sprawie, gdyż w postępowaniu cywilnym związanie dotyczy prawomocnego wyroku skazującego co do popełnienia przestępstwa (art. 11 k.p.c.), przy uchylaniu wyroku sądu pierwszej instancji (art. 386 § 6 k.p.c.) oraz przy uchwale prawnej Sądu Najwyższego, która jednakże jest wiążąca w konkretnej sprawie (art. 390 § 2 k.p.c.).

O ile więc apelująca spółka przytoczyła orzeczenia stwierdzające naruszenie dóbr osobowych w daleko odmiennych stanach faktycznych, to okolicznością notoryjną jest, że istnieją także orzeczenia, w których sąd orzekający nie uznał zachowania pozwanego za naruszające dobra osobiste powoda. Również jednak i takie orzeczenia nie byłyby dla sądu w niniejszej sprawie wiążące, o czym była mowa już wyżej.

Z takich też względów pominięciu na podstawie art. 2352 § 1 pkt 3 k.p.c. podlegał wniosek powoda o przeprowadzenie dowodu z wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 15 lipca 2021 r. (sygn. akt I AGa 131/21), a także innych orzeczeń przytoczonych przez powoda. Dowody te były nieistotne dla rozstrzygnięcia sprawy.

Ciekawe czy Pani Ewa Barnaszewska byłaby równie tolerancyjna i usprawiedliwiająca, gdyby to o niej dziennikarze rozpowszechniali nieprawdziwe, albo niezweryfikowane informacje – oparte na anonimowych wpisach. Czy wtedy również by uznała, że fejk był pewną nierzetelnością, ale w zasadzie nie problemu, że ktoś ją zniesławił?

Do sprawy będziemy wracać

2 komentarzy “Sędzia Ewa Barnaszewska: Dziennikarze nie muszą weryfikować prawdziwości zarzutów anonimowych czytelników i forumowiczów u źródła”

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Tymczasem na Twitterze:

Zakład Ubezpieczeń Społecznych od wielu lat ma reputację gorszą od piramid finansowych. Prawdopodobnie Amber Gold i GetBack cieszą się większym zaufaniem, nawet dzisiaj, niż ZUS i osoby w nim pracujące.
https://www.czasfinansow.pl/zus-neka-udrecza-przesladuje-poniza-i-zniewaza-przedsiebiorcow-glownie-kobiety/

Fikcja doręczenia pozwu nadal obowiązuje. Tylko jest bardziej skomplikowana. https://www.czasfinansow.pl/fikcja-doreczenia-pozwu-nadal-obowiazuje-tylko-jest-bardziej-skomplikowana/

Europosłowie PiS nie chcą rezygnować dla Polski z europejskich pensji, emerytur i dodatków finansowych https://www.czasfinansow.pl/europoslowie-pis-nie-chca-rezygnowac-dla-polski-z-europejskich-pensji-emerytur-i-dodatkow-finansowych/

Tymczasem na Facebooku:

Zobacz nas YouTube:

Reklama #30

Reklama #15

Reklama #16

ALARM CZASFINANSÓW

Chcesz nam podsunąc temat na reportaż? Oszukał Cię urzędnik? ZUS Cię skrzywdził? Policja i Prokuratura zawiodły? Sąd wydał niesprawiedliwy wyrok? Chcesz zwrócić uwagę redakcji na jakąś konkretną sprawę? Chciałbyś, aby redakcja zainterweniowała społecznie w Twojej sprawie? Zgłoś nam ALARM!

Ostatnie artykuły