środa 22 marca 2023

NA CZASIE:

Poprzednie
Następne

Policyjna fikcja walki z hejtem – groźba wtargnięcia do firmy i zajebania pracowników to nie groźba karalna tylko dopuszczalna krytyka

21.4K odsłon
1K

Reklama #11

Reklama #12

Reklama #12

“Wjadę i Cię zajebię” wobec obywatela nie jest groźbą karalną? Tak twierdzi wrocławska policja i prokuratura, ale powiedz tak do policjanta czy prokuratura to od razu zostaniesz aresztowany

Sprawy z groźbami karalnymi wydają się bezsporne, chociaż Redakcji Czasu Finansów znane są przypadki, w których policjanci groźby „rozwalę Ci łeb 1,5kg młotem” albo „wyciągnę Cię za włosy i rozwalę głowę o krawężnik” uznają za brak znamion czynu zabronionego. Oczywiście jeśli te słowa wypowiadane są do cywila to jest to “dopuszczalna krytyka”, ale jeśli są powiedziane do funkcjonariusza to jest to wtedy najgroźniejsza z możliwych gróźb karalnych, a człowieka trzeba od razu zatrzymać i wnioskować o 3 miesięczny areszt tymczasowy. Wkrótce przedstawimy reportaże z postępowań policjantów, którzy uznawali oczywiste w ocenie społeczeństwa groźby karalne za “dopuszczalną krytykę” a nie przestępstwo z art. 190 kodeksu karnego.

Redakcji Czasu Finansów znana jest też sprawa gróźb karalnych, którą prowadziła Policja we Wrocławiu pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Wrocław-Fabryczna. Sprawa dotyczyła człowieka, który w rozmowach telefonicznych groził pracownikom jednej z firm w następujący sposób: “wjadę i Cię zajebię” , “wypierdalaj kutasie jebany”, “cwelu pierdolony w dupę” “wypierdalaj cieciu zajebany” (redakcja przypomina w tym momencie stanowisko Komendy Głównej Policji oraz NSZZ Policjantów, którzy za hejt wobec policjantów angażują wydział do zwalczania Cyberprzestępczości jak się powie nieładnie do policjanta – tymczasem gdy groźbie karalnej towarzyszy takie wyzwiska, hejt, zniewagi to jest to “wyrażanie krytycznej opinii”)

Policjantka z Wrocławia, sierżant sztabowy Justyna Kłoczko uznała w postanowieniu z dnia 28 luty 2020 roku, że brak jest znamion czynu zabronionego w wyżej podanych cytatach z nagranej rozmowy telefonicznej ponieważ w żadnej rozmowie nie padło imię i nazwisko osoby, która tej rozmowy się wystraszyła i złożyła zawiadomienie. Groźba karalna wjechania i zajeb*** dotyczyła siedziby firmy, w której pracuje wiele osób, w tym osoba, która złożyła zawiadomienie. Przestraszony czytelnik obawiał się, że gdy ten mężczyzna przyjedzie do siedziby firmy to i on będzie zagrożony.

Okazało się jednak, że powyższy “hejt” oraz groźba karalna dla policjanta nie ma znamion czynu zabronionego. Prokurator Działu do Spraw Wojskowych w Prokuraturze Rejonowej dla Wrocławia-Fabrycznej podtrzymał powyższe stanowisko policjanta.

Policjant w następujący sposób “usprawiedliwia” wyżej wskazaną groźbę karalną oraz zniewagi i hejt:

Zgodna z logiką analiza odsłuchu rozmów prowadzi do wniosku, iż wydźwięk rozmów był inny, a celem tychże rozmów było zwrócenie uwagi na działalność firm (…) Takie treści stanowią jedynie przedstawienie krytycznego zdania rozmówcy na temat metod działania firmy. (…) Rozważając ponadto przyjęcie wskazanej rozmowy z kierowanymi groźbami, to nawet dla przeciętnego człowieka przekaz płynący z jej treści nie może zostać odebrany jako zagrożenie skierowane wobec osoby zawiadamiającej. (red. przypomina te wypowiedzi: “wjadę i Cię zajebię” , “wypierdalaj kutasie jebany”, “cwelu pierdolony w dupę” “wypierdalaj cieciu zajebany”)

W żaden sposób nie można przyjąć, iż rozmówca wie o istnieniu takiej osoby jak zgłaszający. Wskazać należy, iż wymagane jest, aby groźba została skierowana do konkretnie oznaczonej osoby, a jeśli za pośrednictwem innych osób lub świadków, to należy wykazać, że wolą sprawcy było, by groźba dotarła do tej osoby. Tymczasem wskazane rozmowy należy traktować jedynie jako ocenę działania firmy skierowaną do określonych osób, uzewnętrznienie swoich myśli, jakkolwiek można je odebrać w dosadnej formie(…). W związku z powyższym w ocenie Policji i Prokuratura nie dopatrzono się znamion czynu zabronionego opisanego w art. 190 par. 1 k.k. w rozmowach telefonicznych wskazanych przez zawiadamiającego”.

Przypomnijmy zatem, że w ocenie sierż. sztab. Justyny Kłoczko oraz ppor. Michała Adamczyk “wjadę i Cię zajebię” nie jest groźbą karalną w rozumie przestępstwa z art. 190 kodeksu karnego i należy je traktować jedynie jako ocenę działania firmy skierowaną do określonych osób, uzewnętrznienie swoich myśli.

Nasz czytelnik odwołał się od tej sprzecznej z dobrymi obyczajami i sprzecznej z powszechnie oczekiwanymi zachowaniami społecznymi decyzji policjantki i prokuratora do Sądu Rejonowego Wydziału Karnego. Do sprawy wrócimy gdy czytelnik przekaże nam postanowienie Sądu w tej sprawie.

Redakcja Czasu Finansów podobnie bulwersującą szeroko rozumianą opinię publiczną i społeczeństwo już opisywała. Dotyczyło to wówczas prokuratury w Sosnowcu, która również uznała, że słowa “przyjadę i cię zabiję” nie stanowią znamion czynu zabronionego, a jedynie są wyrażeniem mało kulturalnym. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj

Nasuwa się jednak pytanie. Skoro Policja wydaje postanowienia, że groźba wtargnięcia na prywatną posesję i zabicia kogoś nie stanowi groźby karalnej, której obawiać się mają prawo inne osoby pracujące w danej firmie to jakim moralnym prawem Policja chce walczyć z hejtem wobec policjantów?

Jeśli sprawiedliwie zastosować praktyki policji i prokuratury to jeśli w groźbach karalnych, za które chce ścigać KGP i jej wydział do zwalczania Cyberprzestępczości, nie padnie imię i nazwisko konkretnego funkcjonariusza to nie jest to groźba karalna, a jedynie wyrażanie krytycznej opinii i uzewnętrznienie swoich myśli?

Redakcja Czasu Finansów jest przekonana, że gdyby ktokolwiek użył powyższych cytatów pod adresem któregokolwiek z policjantów to miałby stawiane zarzuty. Można podejrzewać, że policjanci wychodzą z założenia, że obywatelowi wolno grozić bo jest to wtedy dopuszczalna krytyka czy wyrażenie opinii, ale te same słowa wypowiedziane do policjanta będą już realnym zagrożeniem dla życia i zdrowia nie tylko tego policjanta, ale i wszystkich innych, razem z ich rodzinami. To smutne i przykre. Do tej sprawy wrócimy w osobnym reportażu, gdyż wymaga tego interes społeczny.

Krytyka działalności funkcjonariuszy może być ostra, ale ma swoje granice

Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku sygnatura akt II DSI 28/19 uznał, że każdy powinien dążyć do tego, by nawet w sytuacjach kolizyjnych, gdy działa się pod wpływem emocji, dobór słów był zawsze bardzo staranny i jeśli to możliwe, nacechowany pewną elegancją. Wolność i swoboda wypowiedzi nie jest absolutna. Dlatego krytyka może być ostra, ale nie może zawierać gróźb karalnych, znieważeń, czy pomówień. Przypomnieć należy słowa z wyroku sędzi Aliny Dryl z Sądu Rejonowego w Białymstoku. Orzekała w sprawie gróźb karalnych, jaki poseł Krzysztof Truskolaski otrzymał od jego z internautów:

„Krytyka działalności ma pewne granice” – tłumaczyła w uzasadnieniu wyroku – “Może być dobitna, ostra, ale tylko wtedy, kiedy jest rzeczowa, podjęta w celu ochrony społecznie uzasadnionego interesu. Prawo do krytyki nie może być niewykorzystywane w taki sposób, żeby naruszało dobre imię i cześć krytykowanego. Nie sposób mówić o ochronie prawa do krytyki, gdy proporcje nie zostały zachowane, a krytyka przybiera formę bezpodstawnej agresji, niszcząc standardy w debacie publicznej”.

Jeżeli Policja będzie składać zawiadomienia na swoich obywateli za hejt to trzeba jasno wskazać ryzyko jakie ta formacja poniesie. Sędziowie mogą oceniać szkodliwość społeczną i orzekać nie po myśli Policji. Jeżeli obywatele te wyroki będą przekazywać mediom to Policja znów może mieć kłopot bo szeroko rozumiana opinia publiczna dowie się jakie jeszcze określenia nie stanowią znieważenia funkcjonariusza policji.

Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł to udostępnił go na swoim facebooku, a także polub nasz fanpage na facebooku. Kliknij tutaj.

Czy miałeś do czynienia z policjantem w czasie epidemii i czujesz się pokrzywdzony lub niesprawiedliwie potraktowany? Chcesz podzielić się z nami swoimi uwagami, zarówno pozytywnymi jak i negatywnymi z tego postępowania? Nagrałeś film z takiej interwencji? Skontaktuj się z redakcją pod adresem email: alarmczytelnika@czasfinansow.pl

Co sądzisz na ten temat?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Powiązanie artykuły

Czy Mariusz Ciarka jest debilem? Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie znieważenia policjanta

Policja w czasie epidemii: policjanta za rękę się nie łapie, bo można sobie złamać kręgosłup

Policja: ZUS może wypisywać obraźliwe komentarze na forach o osobach kontrolowanych bo robi to w ramach obowiązków służbowych.

Kolejna porażka Zbigniewa Ziobry. Stonoga tryumfuje – znów został uniewinniony!

Siewcy Hejtu – Sędzia Agnieszka Wróblewska-Kafka: zabiję cię, załatwię cię, obawiaj się to nie groźby karalne

Bandyci w mundurach: policjanci z Piątku pobili śmiertelnie 30-letniego mężczyznę. Prokuratura stawia zarzuty!

Bandyci w mundurach: Policjanci bili pięściami i pałkami, wywozili ofiary. Ruszył proces

Sędzia Joanna Żelazny: apelacja Józefa Piniora zakończona częściowym sukcesem

Do kiedy potrwa kwarantanna? 15 maj? 1 czerwca, a może do 1 września? Sądy dają wskazówkę!

Poprzednie
Następne

21.2K odsłon

Sędzia Ewa Barnaszewska: Dziennikarze nie muszą weryfikować prawdziwości zarzutów anonimowych czytelników i forumowiczów u źródła

Była Prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, a obecnie Sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu wydała przełomowy dla dziennikarzy wyrok. Chodzi o wyrok sygn. akt I AGa 126/21 dotyczący oddalenia apelacji firmy, o której dziennikarze opublikowali artykuł zawierający nieprawdziwe zarzuty. Sąd I Instancji co prawda potwierdził, że zarzuty wyłudzania pieniędzy na połączenia premium się nie potwierdziły, ale uznał, że nie doszło do naruszeń dóbr osobistych firmy. Na apelację odpowiedziała Ewa Barnaszewska i jest to świetny wyrok dla mediów – nie trzeba zawracać sobie głowy weryfikowaniem prawdziwości zarzutów anonimowych czytelników u źródła. Wyrok jest prawomocny.

Zanim jednak przejdziemy do tego wspaniałego wyroku warto zwrócić uwagę czytelników na stwierdzenie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który sporządziła bohaterka dzisiejszego artykułu:

Należy mieć jednak na uwadze, że w orzecznictwie nierzadkim zjawiskiem jest powstanie dwóch sprzecznych ze sobą linii orzeczniczych. Co więcej, nie stanowi naruszenia prawa wydanie orzeczenia sądowego sprzecznego z występującą linią orzeczniczą.

Mając tę mądrość podkreśloną oddajmy głos Sędzi Ewa Barnaszewskiej, która powagą własnego nazwiska i w imieniu Rzeczpospolitej osądziła:

Choć Sąd Apelacyjny upatruje pewnej nierzetelności dziennikarskiej w zachowaniu autora publikacji zamieszczonej na łamach strony internetowej (…) , bowiem próba kontaktu z przedstawicielem strony powodowej w celu weryfikacji prawdziwości otrzymanych informacji została ograniczona jedynie do jednego, nieodebranego telefonu oraz nie zweryfikowano informacji o wysokości opłat naliczanych przy nawiązywaniu połączenia telefonicznego ze stroną pozwaną, to uchybienie takie artykułowi 12 p.p. nie jest wystarczające do stwierdzenia naruszenia dóbr osobistych powoda. Zamieszczone przez pozwanych treści nie mają bowiem charakteru stanowczego wywodu pochodzącego bezpośrednio od dziennikarza, a stanowią przekaz czytelnika.

Zgodnie natomiast z art. 15 ust. 2 p.p. dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy danych umożliwiających identyfikację autora zacytowanej wypowiedzi.

Dodatkowo Sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Ewa Barnaszewska tak osądziła treść apelacji zniesławionej przez dziennikarzy firmy:

Zdecydowana większość zarzutów powoda odnosiła się do rzekomego naruszenia przez Sąd I instancji przepisów postępowania, polegającego na nieuwzględnieniu przy orzekaniu określonych orzeczeń w przedmiocie dóbr osobistych wydanych przez inne sądy.

Po pierwsze wskazania wymaga, że w polskim systemie prawnym nie występuje pojęcie precedensu. Oznacza to, że każdy sąd orzekający może rozstrzygnąć sprawę wedle swojego przekonania, po dokonaniu prawidłowej oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego i w granicach obowiązującego prawa.

Rozstrzygnięcia poczynione przez inne sądy mogą pełnić funkcje jedynie pomocnicze, a jeśli wykształciła się linia orzecznicza, może być ona podstawą do dokonania przez sąd określonej interpretacji przepisu lub stanu faktycznego, o ile mieści się to w granicach swobody orzekania.

Należy mieć jednak na uwadze, że w orzecznictwie nierzadkim zjawiskiem jest powstanie dwóch sprzecznych ze sobą linii orzeczniczych. Co więcej, nie stanowi naruszenia prawa wydanie orzeczenia sądowego sprzecznego z występującą linią orzeczniczą.

Instytucja związania sądu orzekającego orzeczeniem innego sądu nie ma zastosowania w niniejszej sprawie, gdyż w postępowaniu cywilnym związanie dotyczy prawomocnego wyroku skazującego co do popełnienia przestępstwa (art. 11 k.p.c.), przy uchylaniu wyroku sądu pierwszej instancji (art. 386 § 6 k.p.c.) oraz przy uchwale prawnej Sądu Najwyższego, która jednakże jest wiążąca w konkretnej sprawie (art. 390 § 2 k.p.c.).

O ile więc apelująca spółka przytoczyła orzeczenia stwierdzające naruszenie dóbr osobowych w daleko odmiennych stanach faktycznych, to okolicznością notoryjną jest, że istnieją także orzeczenia, w których sąd orzekający nie uznał zachowania pozwanego za naruszające dobra osobiste powoda. Również jednak i takie orzeczenia nie byłyby dla sądu w niniejszej sprawie wiążące, o czym była mowa już wyżej.

Z takich też względów pominięciu na podstawie art. 2352 § 1 pkt 3 k.p.c. podlegał wniosek powoda o przeprowadzenie dowodu z wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 15 lipca 2021 r. (sygn. akt I AGa 131/21), a także innych orzeczeń przytoczonych przez powoda. Dowody te były nieistotne dla rozstrzygnięcia sprawy.

Ciekawe czy Pani Ewa Barnaszewska byłaby równie tolerancyjna i usprawiedliwiająca, gdyby to o niej dziennikarze rozpowszechniali nieprawdziwe, albo niezweryfikowane informacje – oparte na anonimowych wpisach. Czy wtedy również by uznała, że fejk był pewną nierzetelnością, ale w zasadzie nie problemu, że ktoś ją zniesławił?

Do sprawy będziemy wracać

2 komentarzy “Sędzia Ewa Barnaszewska: Dziennikarze nie muszą weryfikować prawdziwości zarzutów anonimowych czytelników i forumowiczów u źródła”

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Tymczasem na Twitterze:

Zakład Ubezpieczeń Społecznych od wielu lat ma reputację gorszą od piramid finansowych. Prawdopodobnie Amber Gold i GetBack cieszą się większym zaufaniem, nawet dzisiaj, niż ZUS i osoby w nim pracujące.
https://www.czasfinansow.pl/zus-neka-udrecza-przesladuje-poniza-i-zniewaza-przedsiebiorcow-glownie-kobiety/

Fikcja doręczenia pozwu nadal obowiązuje. Tylko jest bardziej skomplikowana. https://www.czasfinansow.pl/fikcja-doreczenia-pozwu-nadal-obowiazuje-tylko-jest-bardziej-skomplikowana/

Europosłowie PiS nie chcą rezygnować dla Polski z europejskich pensji, emerytur i dodatków finansowych https://www.czasfinansow.pl/europoslowie-pis-nie-chca-rezygnowac-dla-polski-z-europejskich-pensji-emerytur-i-dodatkow-finansowych/

Tymczasem na Facebooku:

Zobacz nas YouTube:

Reklama #30

Reklama #15

Reklama #16

ALARM CZASFINANSÓW

Chcesz nam podsunąc temat na reportaż? Oszukał Cię urzędnik? ZUS Cię skrzywdził? Policja i Prokuratura zawiodły? Sąd wydał niesprawiedliwy wyrok? Chcesz zwrócić uwagę redakcji na jakąś konkretną sprawę? Chciałbyś, aby redakcja zainterweniowała społecznie w Twojej sprawie? Zgłoś nam ALARM!

Ostatnie artykuły