piątek 24 marca 2023

NA CZASIE:

Poprzednie
Następne

Sędzia Andrzej Michór: dziennikarze mogą pomawiać i zniesławiać, są usprawiedliwieni działaniem w interesie publicznym

21.2K odsłon
1K

Reklama #11

Reklama #12

Reklama #12

Sąd Okręgowy we Wrocławiu oddalił powództwo firmy, którą dziennikarze zniesławiali o wyłudzanie pieniędzy i oszustwa metodą premium. Sędzia Andrzej Michór powagą urzędu osądził, że oskarżenia mediów nie znalazły potwierdzenia, ale przesadny i ostrzegający opinię publiczną, a jednocześnie szkalujący firmę, artykuł był zasadny – nawet jeśli zarzuty są przesadzone to warto alarmować opinię publiczną. To przełomowy wyrok, prawomocny, który pozwala dziennikarzom rozpowszechniać nieprawdziwe informacje. Mają przynajmniej zgodę Sędziego Andrzeja Michór. A jest to ważny Sędzia bo jeden z sędziów Sądu Dyscyplinarnego we Wrocławiu oraz doktor wykładający na Uniwersytecie Opolskim.

Firma zarzuciła w pozwie o naruszenie dóbr osobistych redakcji, że ją zniesławiła w artykule nazywając ją “firmą krzak” oraz, że wyłudza pieniądze od dzwoniących na jej numery klientów w taki sposób, że numer według ustaleń redakcji był numerem premium. Według dziennikarzy jedna minuta połączenia telefonicznego kosztowała dzwoniącego nawet 30zł. Redakcja z tego powodu nazwała firmę “internetowymi naciągaczami” oraz oszustami.

Ponieważ nie było to prawdą pomówiona firma złożyła pozew o naruszenie dóbr osobistych z żądaniem sprostowania fałszywych informacji i publikacją przeprosin, aby wyprowadził z błędu oszukanych przez redakcję czytelników. Zniesławiona spółka wskazywała, że artykuł prasowy opierał się o anonimowe wpisy na forach zarejestrowanych w Hong Kongu i w Niemczech.

Nadto wskazała, że dziennikarze przed publikacją artykułu nie zwrócili się do firmy aby mogła ona przedstawić swoją wersję zdarzenia, odeprzeć zarzuty, albo odpowiedzieć na pytania prasowe. Firma zarzuciła redakcji złamanie etyki zawodu dziennikarza, którzy w tym przypadku przedstawili jednostronnie i bez weryfikacji oskarżenia oparte o anonimowe wpisy w internecie.

Powagą własnego nazwiska i Rzeczpospolitej Andrzej Michór osądził, że dziennikarze nie muszą weryfikować prawdziwości swoich oskarżeń.

Sędzia Andrzej Michór powództwo o sygnaturze X GC 720/19 oddalił i redakcja nie musi ani przepraszać, ani nic prostować. Sędzia w imieniu Rzeczpospolitej uznał, że nie jest złamaniem ani naruszenie etyki dziennikarskiej poprzez pominięcie podmiotu o którym pisze się artykuł. Za całkowicie w porządku uznał praktykę mediów, że nie zwrócili się do firmy, o której pisali by poznać jej stanowisko.

Andrzej Michór, doktor i wykładowca na Uniwersytecie Opolskim, osądził również, że nie ma potrzeby weryfikowania prawdziwości wpisów anonimowych internautów, zaś zarzut firmy, że dziennikarz nie wskazał źródła swojej wiedzy (czyli anonimowych wpisów w internecie), osądził za nietrafny bo dziennikarzy obowiązuje tajemnica i nie ujawnia się źródeł.

Próbowaliśmy skontaktować się z Panem Andrzejem Michór by poprosić go o komentarz, ale nie odebrał telefonu, a zatem oddajmy głos Sędziemu Andrzejowi Michór z jego własnego uzasadnienia:

“Odnosząc powyższe do rozpoznawanej sprawy zauważyć należy, że istotnie, pewne
działania powoda przytoczone w artykułach nie miały miejsca np. odpłatność telefonów. Określenie „firma krzak” stanowi natomiast wyraz pewnej oceny rozpoznawalności strony powodowej na lokalnym rynku”

oraz Andrzej Michór w imieniu Sądu Okręgowego we Wrocławiu dodaje:

Niefortunne i nie do końca właściwe było umieszczenie informacji o firmie w artykule, w którym odwołano się do „internetowych naciągaczy” czy oszustów (artykuł z 3.11.2018 r.).

Dalej Sędzia Andrzej Michór w imieniu Rzeczpospolitej tak uzasadnia legalność zniesławień i pomówień dokonanych przez dziennikarzy:

W ocenie Sądu artykuły objęte niniejszym postępowaniem, mimo pewnych niefortunnych sformułowań wskazanych wyżej, w kontekście poczynionych ustaleń faktycznych mieszczą się we wspomnianej formule. Ich celem była bowiem ochrona interesu społecznego, zwrócenie uwagi na rozmaite zagrożenia pojawiające się w przestrzeni publicznej oraz na konieczność uważności i staranności w zachowaniach konsumentów, a nie pomówienie czy zniesławienie strony powodowej.

Dalej Sędzia Andrzej Michór wyjaśnia, że dziennikarz jest zawodem zaufania publicznego:

Dziennikarz jest zawodem zaufania publicznego. Gwarancję należytego wykonywania zawodu dziennikarza stanowią: obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej, wymóg postępowania zgodnego z normami etyki zawodowej, treścią ślubowania oraz tradycją wykonywania danego zawodu, jak również konieczność posiadania wysokospecjalistycznej wiedzy i umiejętności zawodowych (E.Kruk, Dziennikarz jako zawód zaufania publicznego, Annales UMCS 2017, VOL. LXIV, 2, s. 131 i n.). Trybunał Konstytucyjny wskazał, że zawody zaufania publicznego muszą być wykonywane w sposób ,, społecznie aprobowany”, budzący ,, realne zaufanie publiczne”. Zaufanie uwarunkowane jest przez szereg czynników, jakby chociaż przekonanie o zachowaniu przez wykonującego zawód dobrej woli właściwych motywacji, należytej staranności zawodowej, a także przestrzeganie wartości istotnych dla danego zawodu (zob. uzasadnienie wyroku TK z dnia 18 lutego 2004 r., P21/02, OTK ZU 2004, nr 2A, poz. 9). Nie sposób także nie zauważyć, że interwencja dziennikarska, za której skutki odpowiadają pozwani, podjęta została w ważnym interesie społecznym (publicznym).

oraz wyjaśnia w uzasadnieniu wyroku kto jest dziennikarzem:

Stosownie do art. 7 ust. 2 pkt 5 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe dziennikarzem jest osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowaniem materiałów prasowych pozostająca w stosunku pracy z redakcją albo zajmująca się taką działalnością na rzecz i z upoważnienia redakcji. Zgodnie z art. 10 ust. 1 Pr.p. zadaniem dziennikarza jest służba społeczeństwu i państwu. Dziennikarz ma obowiązek działania zgodnie z etyką zawodową i zasadami współżycia społecznego, w granicach określonych przepisami praw. W myśl art. 12 ust. 1 Pr.p. dziennikarz jest obowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło; chronić dobra osobiste, a ponadto interesy działających w dobrej wierze informatorów i innych osób, które okazują mu zaufanie; dbać o poprawność języka i unikać używania wulgaryzmów.

Zauważyć przy tym trzeba, że utożsamianie obowiązku rzetelnego i starannego informowania z wymaganiem wykazania w każdym wypadku prawdziwości stawianych zarzutów prowadziłoby do istotnego ograniczenia możliwości wypełniania zadań
prasy w demokratycznym społeczeństwie. Dziennikarz ma bowiem ograniczone środki i możliwości w zakresie ustalania faktów, bez porównania przy tym mniejsze aniżeli te, które pozostają w dyspozycji organów ścigania lub wymiaru sprawiedliwości (por. uzasadnienie wyroku SA w Warszawie z 8.11.2018 r., VI ACa 956/17).

Broniąc dalej redakcję, która rozpowszechniała w artykule nieprawdziwe i fałszywe, a więc zniesławiające, informacje Sędzia Andrzej Michór tak w imieniu Rzeczpospolitej je usprawiedliwia:

Nie sposób nadto nie zauważyć, że prasa ma obowiązek przekazywania informacji i poglądów na tematy zainteresowania publicznego, a czyniąc to może korzystać z pewnej dozy przesady, a nawet prowokacji, lub – innymi słowy – może głosić swe uwagi w sposób do pewnego stopnia nieumiarkowany.

W związku z tym w sytuacji spełnienia wymagań właściwej staranności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiału prasowego ocena zasadności użycia tego rodzaju sformułowań w publikacji prasowej powinna być dokonywana w kontekście okoliczności konkretnej sprawy (zob. postanowienie SN z 19.10.2018 r., I CSK 246/18).

I dalej Andrzej Michór wyjaśnia

Wedle art. 15 ust. 1 Pr.p. autorowi materiału prasowego przysługuje prawo zachowania w tajemnicy swego nazwiska. W myśl art. 15 ust. 2 Pr.p. dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również innych osób udzielających informacji opublikowanych albo przekazanych do opublikowania, jeżeli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych; wszelkich informacji, których ujawnienie mogłoby naruszać chronione prawem interesy osób trzecich.

Zgodnie z art. 15 ust. 3 Pr.p. obowiązek, o którym mowa w ust. 2, dotyczy również innych osób zatrudnionych w redakcjach, wydawnictwach prasowych i innych prasowych jednostkach organizacyjnych.

Jak wskazano wyżej, dziennikarze są zobowiązani do zachowania tajemnicy zawodowej, jednakże z uwagi na fakt, że istota działalności dziennikarzy jest upublicznianie efektów ich pracy, tajemnica ma charakter ,,czynny”. Celem dziennikarza jest poinformowanie opinii publicznej o tym, czego dowiedział się, i jednocześnie ma obowiązek zachować w tajemnicy dane informatorów, jeśli osoby te postanowiły skorzystać z tzw. prawa do anonimatu.

Tajemnica dziennikarska jest to jedna z gwarancji wolności prasy oraz gwarancją zaufania w relacjach pomiędzy dziennikarzem a jego informatorami. Podkreśla się, że efektywne pełnienie przez prasę jej roli wymaga, by dziennikarze mogli docierać do informacji różnego rodzaju – oficjalnych i nieoficjalnych. Te ostatnie pełnią szczególną funkcję w kontroli i krytyce społecznej wyrażanej w prasie. Dziennikarz informujący opinię publiczną o tym, czego dowiedział się, nie wskazuje źródeł swoich informacji – informatorów. Tajemnica dziennikarka ma na celu zapewnienie anonimowości, ochronę źródeł informacji dziennikarskiej, zapobieganie naruszeniom chronionych prawem interesów osób trzecich.

Ochronie informacji pozyskanych w drodze starań dziennikarza, jak i informacji powierzonych mu z inicjatywy innych osób (E.Galewska, Tajemnica w kodeksach etyki zawodowej, IKAR2016/6/85-97). Tajemnicą dziennikarską są wszelkie informacje mogące prowadzić do ustalenia tożsamości informatora. Informatorem jest natomiast każda osoba, która w dowolnej formie udziela informacji dziennikarzowi poprzez ustalony sposób komunikowania się (J.Sobczak, Prawo prasowe. Komentarz, Warszawa 2008, komentarz do art. 15). Zasadnie zatem pozwani nie wskazali danych osobliwych źródeł informacji.

Ciekawe czy Pan Andrzej Michór byłby równie tolerancyjny i usprawiedliwiający, gdyby to o nim dziennikarze rozpowszechniali nieprawdziwe, albo niezweryfkowane informacje. Czy wtedy również by uznał, że fejk był niefortunny?

Do sprawy będziemy wracać

Co sądzisz na ten temat?
+1
12
+1
22
+1
22
+1
11
+1
22
+1
11
+1
2

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Powiązanie artykuły

Sędzia Witold Jakimko o policjantach w czasie epidemii: nie mają wykształcenia by móc samodzielnie ocenić zgodność z prawem przepisów. Mają bezmyślnie wykonać każdy rozkaz

Zbigniew Stonoga znów wygrał w Sądzie. Tym razem ze stołeczną policją. Komendant musi zapłacić ponad 30 tysięcy.

Siewcy Hejtu – Sędzia Ewa Rudkowska–Ząbczyk: wygrałeś proces o naruszenie dóbr osobistych więc zapłać stronie przegranej za adwokata.

Jak postępować gdy w czasie epidemii policjant podejmie wobec Ciebie interwencję?

Zbigniew Ziobro o Sędzi Annie Borkowskiej od sprawy Frasyniuka: tępe orzeczenie, wstyd mi za ten wyrok, kasta

Sędzia Sądu Apelacyjnego Ewa Barnaszewska: media mają prawo kłamać, nie muszą weryfikować pomówień i zniesławień

Proces Zbigniewa Stonogi o 186 znieważeń – potwierdziły się plotki o odmowie dostępu do adwokata: rozprawa odroczona

Koszty zastępstwa procesowego w 2022 roku

Siewcy Hejtu: Sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu Krzysztof Głowacki nie rozróżnia wpisu na forum internetowym od emaila.

Poprzednie
Następne

21.2K odsłon

Sędzia Ewa Barnaszewska: Dziennikarze nie muszą weryfikować prawdziwości zarzutów anonimowych czytelników i forumowiczów u źródła

Była Prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, a obecnie Sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu wydała przełomowy dla dziennikarzy wyrok. Chodzi o wyrok sygn. akt I AGa 126/21 dotyczący oddalenia apelacji firmy, o której dziennikarze opublikowali artykuł zawierający nieprawdziwe zarzuty. Sąd I Instancji co prawda potwierdził, że zarzuty wyłudzania pieniędzy na połączenia premium się nie potwierdziły, ale uznał, że nie doszło do naruszeń dóbr osobistych firmy. Na apelację odpowiedziała Ewa Barnaszewska i jest to świetny wyrok dla mediów – nie trzeba zawracać sobie głowy weryfikowaniem prawdziwości zarzutów anonimowych czytelników u źródła. Wyrok jest prawomocny.

Zanim jednak przejdziemy do tego wspaniałego wyroku warto zwrócić uwagę czytelników na stwierdzenie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który sporządziła bohaterka dzisiejszego artykułu:

Należy mieć jednak na uwadze, że w orzecznictwie nierzadkim zjawiskiem jest powstanie dwóch sprzecznych ze sobą linii orzeczniczych. Co więcej, nie stanowi naruszenia prawa wydanie orzeczenia sądowego sprzecznego z występującą linią orzeczniczą.

Mając tę mądrość podkreśloną oddajmy głos Sędzi Ewa Barnaszewskiej, która powagą własnego nazwiska i w imieniu Rzeczpospolitej osądziła:

Choć Sąd Apelacyjny upatruje pewnej nierzetelności dziennikarskiej w zachowaniu autora publikacji zamieszczonej na łamach strony internetowej (…) , bowiem próba kontaktu z przedstawicielem strony powodowej w celu weryfikacji prawdziwości otrzymanych informacji została ograniczona jedynie do jednego, nieodebranego telefonu oraz nie zweryfikowano informacji o wysokości opłat naliczanych przy nawiązywaniu połączenia telefonicznego ze stroną pozwaną, to uchybienie takie artykułowi 12 p.p. nie jest wystarczające do stwierdzenia naruszenia dóbr osobistych powoda. Zamieszczone przez pozwanych treści nie mają bowiem charakteru stanowczego wywodu pochodzącego bezpośrednio od dziennikarza, a stanowią przekaz czytelnika.

Zgodnie natomiast z art. 15 ust. 2 p.p. dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy danych umożliwiających identyfikację autora zacytowanej wypowiedzi.

Dodatkowo Sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Ewa Barnaszewska tak osądziła treść apelacji zniesławionej przez dziennikarzy firmy:

Zdecydowana większość zarzutów powoda odnosiła się do rzekomego naruszenia przez Sąd I instancji przepisów postępowania, polegającego na nieuwzględnieniu przy orzekaniu określonych orzeczeń w przedmiocie dóbr osobistych wydanych przez inne sądy.

Po pierwsze wskazania wymaga, że w polskim systemie prawnym nie występuje pojęcie precedensu. Oznacza to, że każdy sąd orzekający może rozstrzygnąć sprawę wedle swojego przekonania, po dokonaniu prawidłowej oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego i w granicach obowiązującego prawa.

Rozstrzygnięcia poczynione przez inne sądy mogą pełnić funkcje jedynie pomocnicze, a jeśli wykształciła się linia orzecznicza, może być ona podstawą do dokonania przez sąd określonej interpretacji przepisu lub stanu faktycznego, o ile mieści się to w granicach swobody orzekania.

Należy mieć jednak na uwadze, że w orzecznictwie nierzadkim zjawiskiem jest powstanie dwóch sprzecznych ze sobą linii orzeczniczych. Co więcej, nie stanowi naruszenia prawa wydanie orzeczenia sądowego sprzecznego z występującą linią orzeczniczą.

Instytucja związania sądu orzekającego orzeczeniem innego sądu nie ma zastosowania w niniejszej sprawie, gdyż w postępowaniu cywilnym związanie dotyczy prawomocnego wyroku skazującego co do popełnienia przestępstwa (art. 11 k.p.c.), przy uchylaniu wyroku sądu pierwszej instancji (art. 386 § 6 k.p.c.) oraz przy uchwale prawnej Sądu Najwyższego, która jednakże jest wiążąca w konkretnej sprawie (art. 390 § 2 k.p.c.).

O ile więc apelująca spółka przytoczyła orzeczenia stwierdzające naruszenie dóbr osobowych w daleko odmiennych stanach faktycznych, to okolicznością notoryjną jest, że istnieją także orzeczenia, w których sąd orzekający nie uznał zachowania pozwanego za naruszające dobra osobiste powoda. Również jednak i takie orzeczenia nie byłyby dla sądu w niniejszej sprawie wiążące, o czym była mowa już wyżej.

Z takich też względów pominięciu na podstawie art. 2352 § 1 pkt 3 k.p.c. podlegał wniosek powoda o przeprowadzenie dowodu z wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 15 lipca 2021 r. (sygn. akt I AGa 131/21), a także innych orzeczeń przytoczonych przez powoda. Dowody te były nieistotne dla rozstrzygnięcia sprawy.

Ciekawe czy Pani Ewa Barnaszewska byłaby równie tolerancyjna i usprawiedliwiająca, gdyby to o niej dziennikarze rozpowszechniali nieprawdziwe, albo niezweryfikowane informacje – oparte na anonimowych wpisach. Czy wtedy również by uznała, że fejk był pewną nierzetelnością, ale w zasadzie nie problemu, że ktoś ją zniesławił?

Do sprawy będziemy wracać

2 komentarzy “Sędzia Ewa Barnaszewska: Dziennikarze nie muszą weryfikować prawdziwości zarzutów anonimowych czytelników i forumowiczów u źródła”

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Tymczasem na Twitterze:

Zakład Ubezpieczeń Społecznych od wielu lat ma reputację gorszą od piramid finansowych. Prawdopodobnie Amber Gold i GetBack cieszą się większym zaufaniem, nawet dzisiaj, niż ZUS i osoby w nim pracujące.
https://www.czasfinansow.pl/zus-neka-udrecza-przesladuje-poniza-i-zniewaza-przedsiebiorcow-glownie-kobiety/

Fikcja doręczenia pozwu nadal obowiązuje. Tylko jest bardziej skomplikowana. https://www.czasfinansow.pl/fikcja-doreczenia-pozwu-nadal-obowiazuje-tylko-jest-bardziej-skomplikowana/

Europosłowie PiS nie chcą rezygnować dla Polski z europejskich pensji, emerytur i dodatków finansowych https://www.czasfinansow.pl/europoslowie-pis-nie-chca-rezygnowac-dla-polski-z-europejskich-pensji-emerytur-i-dodatkow-finansowych/

Tymczasem na Facebooku:

Zobacz nas YouTube:

Reklama #30

Reklama #15

Reklama #16

ALARM CZASFINANSÓW

Chcesz nam podsunąc temat na reportaż? Oszukał Cię urzędnik? ZUS Cię skrzywdził? Policja i Prokuratura zawiodły? Sąd wydał niesprawiedliwy wyrok? Chcesz zwrócić uwagę redakcji na jakąś konkretną sprawę? Chciałbyś, aby redakcja zainterweniowała społecznie w Twojej sprawie? Zgłoś nam ALARM!

Ostatnie artykuły